poniedziałek, 9 czerwca 2014

Po zachodzie słońca

       Hunter - medeiS


         Zapada zmrok.
        Wielka ognista kula już dawno skryła się za horyzontem, pozbawiając świat swej złocistej poświaty, chroniącej go przez złem czającym się w mroku.
        Wraz z nim zapada też zupełna cisza.
        Wszystko, co żywe boi się wydać z siebie chociażby niewinne tchnienie. Strach jest przecież normalną reakcją, nieprawdaż? Strach przed tym, co martwe.
        Cisza okryła ziemski padół, niczym niewidzialna, nieprzenikniona pierzyna, pochłaniająca wszelkie oznaki życia. By się ukryć, trzeba trzymać się zasad, a żeby trzymać się zasad, trzeba być cicho. Tak przedstawiają się realia nowego świata. Żeby żyć, należy milczeć.
        Ponieważ to co martwe przestało być martwe, chociaż nawet najśmielsi w swych ideach filozofowie woleliby temu przeczyć. Widać, taka miała być kolej rzeczy. Człowiek się urodził, człowiek żył, człowiek zabijał, człowiek zmarł, a potem z martwych powstał. Ale czy był jeszcze człowiekiem?
        Niektóre pytania lepiej pozostawić bez odpowiedzi…
        Strach stał się częścią ludzkiej egzystencji. Ci, którym udało się zostać przy życiu obawiali się przyszłości i tego, co może za sobą nieść. Bali się, że każdy następny dzień będzie tylko gorszy, że ci, których kochają w końcu odejdą – zamienią się w krwiożercze bestie, przed którymi uciekali. Martwi nie obawiają się niczego. Niewzruszenie idą do przodu, niosąc za sobą ból i zniszczenie.
        Nikt już nie jest bezpieczny. Wszystkie dotychczasowe spory, wojny, nienawiści przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, bo oto i na światowej arenie pojawił się nowy wróg – wróg, z którym walka przekraczała możliwości nawet najlepiej rozwiniętych technologicznie i militarnie państw.
        Chodziło już tylko o przeżycie. O kilka dodatkowych dni marnej egzystencji, pozbawionej jakichkolwiek widoków na przeżycie tego piekła.
        O ile miało się kiedykolwiek skończyć.

        Gdzieś, gdzie nie sięgał udręczony ludzki wzrok, gdzie nie czuć było fetoru gnijących ciał, gdzie słońce wschodziło jasne, pozbawione krwawej poświaty, w rajskim ogrodzie nad źródłem wypuszczającym ku spragnionej ziemi strumień życiodajnej wody siedziały dwie odwiecznie rywalizujące ze sobą przyjaciółki – Życie i Śmierć.
        Życie – o złocistych, spływających kaskadami włosach i oczach w kolorze pogodnego nieba, odziana w suknię utkaną z porannych mgieł i tęczy – ze skupieniem wymalowanym na idealnych ustach pielęgnowała rajskiego ptaka, który złamał skrzydło.
        Śmierć natomiast – ponura postać, ubrana w cały mrok nocy, o trupio bladej cerze i złocistych oczach, w których doszukać się dało jedynie ukojenia, jakie za sobą niosła – zdawała się zupełnie nie pasować do otoczenia. Przyglądała się poczynaniom swej wiernej przyjaciółki łakomym wzrokiem.
        - Śmierć – powietrze przeszył ciepły, melodyjny głos. – Wytłumacz mi coś. Dlaczego mnie wszyscy kochają, a ciebie nienawidzą?
        W pytaniu tym na próżno było szukać nuty kpiny, chociaż wydawało się bezczelne.
        Życie odłożyło ranną istotę na kupkę miękkiej trawy, głaszcząc delikatnie jej grzbiet.
        - Ponieważ, moja droga – głos Śmierci był cichy, niski i przeszywający na wskroś eter – jesteś pięknym, wspaniałym kłamstwem.  - Długie, blade palce zakończone ostrymi paznokciami powędrowały do ptaka, który skulił się, starając się za wszelką cenę uniknąć ich dotyku. Jednak na próżno. Dłoń zacisnęła się wokół niego. Śmierć z delikatnym uśmiechem na ustach spojrzała na swą towarzyszkę. – Ty jesteś tylko pięknym kłamstwem, a ja okrutną prawdą.

        Istotka w jej dłoni pozostała już w bezruchu, a malutkie, szybko kołaczące serce zatrzymało się. 

______________________________

        No więc tak, wiem, że znów zaniedbałam bloga. Wiem, że ostatnia notka była prawie dwa miesiące temu. Wiem, wiem, wiem. Nie potrafię nic na to poradzić i dzisiaj też nie mam Wam do zaoferowania niczego ciekawego. Jest to coś, ponieważ lubię tematykę śmierci. Nic ponad to. 
        Jeżeli Was to interesuje, to u mnie wszystko w porządku. Może wieczorami jest trochę pusto i mam ochotę zrobić coś złego, ale to mija. Koniec szkoły to więcej czasu na książki, muzykę, koncerty, przyjaciół... Dla mnie tym lepiej. Z tegorocznych wyników jestem całkiem zadowolona. Byłam we Włoszech, było niesamowicie. Nie wiem, o czym jeszcze mogę tu napisać. Próbuję rozpocząć nowy rozdział w życiu. Chcę być bardziej. 
        Od początku nowego sezonu Teen Wolf ruszam z dalszymi częściami Masażysty. Może pojawi się też jakiś Johnlock oraz coś autorskiego. Czas pokaże. 
        Pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu ze mną jest ;) 

6 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę , że wróciłaś :)
    Odkryłam twojego bloga w ten weekend i bardzo mi się spodobał.
    Ja osobiście przeczytałabym jeszcze jakieś twoje Percico ^^
    Jeżeli będziesz je jeszcze pisac :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że jeszcze coś się pojawi w tej tematyce, ale trudno mi powiedzieć kiedy. piszę wtedy, kiedy mam wenę na dany fandom. mam nadzieję, że wraz z wyjściem ostatniej części Olimpijskich Herosów pojawią się też nowe chęci i pomysły na Percico.
      dziękuję za komentarz, również pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Bardzo lubię czytać Twoje prace, niezależnie od tego na jaki temat piszesz, naprawdę. Nie wiem czy dotychczas się ujawniałam, ale myślę, że pisanie jest najtrudniejszą sztuką ze wszystkich i każdy autor zasługuje na to, aby poznać czyjąś opinię o tym, co tworzy. Nie będę się rozpisywać, chciałam tylko powiedzieć, że przeczytałam, że mi się podobało, że przez cały czas czekałam na coś świetnego od Ciebie i oczywiście wreszcie to dostałam. Czekanie bardzo się opłacało. To jest śliczne. Również lubię tematykę śmierci, w dodatku Twój tekst był urozmaicony wieloma cudnymi, acz przyjemnymi metaforami i po prostu dobrze mi się to czytało. Choć może nie powinno ;)
    Pozdrawiam i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za tak ciepły i miły komentarz. poprawiłaś mi nim humor, chociaż nie cenię swoich prac aż tak wysoko. cieszę się, że są ludzie, którzy śledzą to, co tutaj wrzucam i czerpią z tego przyjemność. cóż więcej mogę powiedzieć? dziękuję i również pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  3. Nie wiem co mam powiedzieć bo to było naprawdę dobre. Udało ci się wrócić w pięknym stylu.
    Sama tematyka osobiście przypadła mi mocno do gustu, a twoje metafory są obłędne. Nie wiem skąd czerpiesz inspirację, ale zazdroszczę mózgu. Nie mogę się doczekać dalszych notek, bo Masażysta wraca! YEAH!
    Nie wiem co mogłabym dodać, oprócz mojego osobistego uwielbienia dla twojej śmierci. Trochę mi się skojarzył cały tekst z filmem Czarownica, ale może mam coś z mózgiem nie w tę stronę.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio miałam sporo wyjazdów, a tym samym prawie zerowy dostęp do Internetu... Póki co jednak siedzę w domu (fakt, że tylko dzisiaj, bo jutro znów muszę pożegnać się z komputerem) i jak widać zawitałam u Ciebie :) Wiem, wiem nadrabianie idzie mi marnie, ale póki co postaram się być na bieżąco. Nie zwlekając już jednak z tym po co się tu zjawiłam - bardzo podoba mi się to, co przeczytałam wyżej! Genialnie odwzorowałaś w postaci osób zarówno "życie", jak i "śmierć". Poza tym zakończyłaś to ujmującą puentą. Nic tylko gratulować! Swoją drogą piszesz jeszcze lepiej niż kiedyś, sama bym tak chciała :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Image and video hosting by TinyPic